Wśród profesjonalistów z branży winiarskiej panuje przekonanie, że im większa butelka, tym wino starzeje się wolniej i w sposób bardziej dystyngowany.
Właśnie z tego powodu duże butelki zazwyczaj kryją towar klasy premium. Teoria głosi, że w butelce większego rozmiaru wyższy jest decydujący o dojrzewaniu stosunek ilości płynu do powietrza, dlatego procesy starzenia zachodzą wolniej i w sposób bardziej kontrolowany.
Jednym z powodów, dla których winiarze unikają półbutelek jest argument, że w nich wino będzie się starzało zbyt szybko. Ta postawa bazuje jednak na założeniu, że wszyscy będziemy żyć wiecznie, a to przecież nie jest prawda. Z wiekiem staję się coraz bardziej niecierpliwa i byłabym zachwycona, gdyby wszystkie wina w mojej piwnicy dojrzewały dwa razy szybciej, niż się tego po nich spodziewam.
Wzmaga się w świecie tendencja do zamykania butelek zakrętkami. Martwi mnie więc, że tak pakowane wina mogą starzeć się o wiele wolniej niż pod naturalnym korkiem, który zapewnia większy dostęp powietrza. Przyznaję jednak, że co bardziej świadomi producenci gromadząc doświadczenia decydują się na kontrolę współczynnika przenikania tlenu (ang. oxygen transmission rates, błogosławionych OTRów) z najwyższą możliwą precyzją.
Moje zmęczenie dużymi butelkami uzasadniam podobnie jak przedkładanie zakrętki nad korek. Jeśli jest problem z korkiem, to mamy kłopot z całą masą wina, nie tylko z jego 750 mililitrami. A przyznać muszę, że dowodów na usunięcie problemu wady korkowej widzę niewiele, prawdopodobnie dlatego, że jestem jednym ze szczęśliwców pijących duże ilości wina butelkowanego i korkowanego wiele lat temu. Dla mnie to temat nadal aktualny.
Cały tekst na czaswina.pl