Szaleństwa świętej prohibicji – wyższa akcyza na wino i piwo?

0
Szaleństwa świętej prohibicji – wyższa akcyza na wino i piwo?
ee711835a5b8be9e56ead006e30e58e2
Udostępnij:

Kilka tygodni temu miałem okazję wystąpić na konferencji (pisałem o tym tutaj) w której udział brał także Pan Krzysztof Brzóska, Dyrektor PARPA. Mocno niepokojąca (w ogólnie niepokojących obszarach fascynacji dyrektora tej szacownej instytucji) była kwestia zwiększenia wysokości akcyzy na piwo i wino jako trunki, w ocenie PARPA, nazbyt tanie a jako, że alkoholowe, to zarówno dla społeczeństwa jak i życia jednostek zabójcze.
Pocieszające w tym wystąpieniu było przyznanie, iż problem alkoholizmu ma uwarunkowania kulturowe a relatywnie wysokie spożycie wina w krajach śródziemnomorskich nie rodzi tak wielkich problemów jak picie wódki w Europie północno-wschodniej. Wydawałoby się oczywiste, że w celu zmniejszenia skali alkoholizmu w Polsce (a do tego powołana została rzeczona instytucja), miast prowadzić działania prohibicyjne (co jak przyznaje sam dyrektor Brzóska, nigdy dobrze się nie skończyło), warto wpływać na kulturę spożywania alkoholu. Jak się jednak okazuje – nic bardziej mylnego!

Jak dowiedzieliśmy się przedwczoraj z doniesień prasowych – rząd, którego członkowie mają śmiałość fotografować się wśród winiarzy i wykrzykiwać hasła „wspieramy polskie winiarstwo” – chce zwiększyć wysokość akcyzy na wino. Hipokryci, którzy klepiąc nas po ramieniu, chwaląc nasze wino przyznają, że Polska jest pełnoprawnym, europejskim krajem winiarskim, zdają się zapominać, że w pełnoprawnych, europejskich krajach winiarskich dominuje ZEROWA stawka akcyzy! Nieco inaczej wygląda już sytuacja piwa ale także i w tym segmencie rynku, polskie piwo (w szczególności to rzemieślnicze) to najtańszych w Europie nie należy. Zdaniem Agencji zwiększenie akcyzy (poza oczywistym lecz zapewne chwilowym skokiem dochodów budżetu państwa) zmniejszy dostępność alkoholu co realizuje cel ustawy o wychowaniu w trzeźwości. Także i na tym polu PARPA zdaje się zapominać o tym, że rynek sam się reguluje i bolszewickie zamysły ręcznego sterowania gospodarką zawsze w ostatecznym rozliczeniu palą się na panewce. Konsument, który może pozwolić sobie na wino czy piwo droższe o kilka złotych, zgodnie z ukrytą intencją rządu, zostanie dawcą dla niewydolnego budżetu państwa. Konsument, który takiego wydatku nie zniesie wybierze zapewne dobra substytucyjne gorszej jakości, zasilając oczywiście budżet państwa (rząd zawsze wygrywa) i kasy realnie rozpijających społeczeństwo i bezkarnie łamiących zasady prawa koncernów.

Cały tekst na paragrafwkieliszku.pl

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here