
Już w 1472 r. Łukasz Wilusz z Krosna poskarżył się Radzie Miejskiej w Bardejowie na zastosowany wobec niego zakaz zaopatrywania się tutaj w wino. Na poparcie swego wywodu użył argumentu, iż w Polsce monarchowie stwarzali dogodne warunki do handlu umożliwiając im swobodny dostęp do miejskiego rynku handlowego. Ta data i ten dokument świadczą niezbicie, że handel winem węgierskim w naszych stronach ma bardzo poważną i starą tradycję. Handel winem węgierskim był handlem bardzo atrakcyjnym i dającym stosunkowo wysokie zyski.
Wino rozpoczynało swoją wędrówkę do Polski najczęściej z ośrodków północno wschodnich Węgier, takich jak Sarospatak, Koszyce, Wranów, Humenne, Bardejov. Zanim trafiło do składów w miejscowościach takich jak Krosno, musiało przejść długi cykl produkcyjny w winiarniach. Najszybciej pozbywano się gorszych gatunków win. Najszlachetniejsze sprowadzano z bardziej odległych plantacji, z regionu Koszyc, Sarospataka, Tokaju i Tullyi. Za trunki przedniej jakości uznawano takie gatunki win jak Tullya, Medencze, Zemperen, Kerestur, Czekachaza i Santorien. Takimi właśnie gatunkami win kazał sobie zapłacić w roku 1593 Walenty Rymer ( rajca krakowski ), za sprzedaż własnej kamienicy w Krośnie. Kamienica kosztowała 75 półkufek tych gatunków win.
Krosno stanowiło niewątpliwie już od pierwszej połowy XVI w. jedno z najważniejszych centrów handlu winem węgierskim wśród miast pogranicza karpackiego. Kiedy przyjmiemy za wiarygodną informację pochodzącą z kompletu ksiąg miejskich z lat 1512-1630, uzupełnioną o wypisy z materiałów rozproszonych po różnych archiwach, możemy udowodnić w pełni, że to właśnie handel winem węgierskim, w większości o charakterze tranzytowym, stanowił podstawę działalności kupców krośnieńskich. Na handlu tym towarem w przeważającym stopniu budowało nasze miasto Krosno swoją pomyślność ekonomiczną. Na handlu węgierskim winem wyrastały największe fortuny mieszczańskie.
Za jednego z najpoważniejszych kupców krośnieńskich schyłku XV stulecia uchodził niewątpliwie Łukasz Wilusz, długoletni rajca krośnieński. Handlował on winem węgierskim najpóźniej od 1472 roku, o czym świadczy dokument o zajęciu mu wtedy transportu wina przez Radę Miejską Bardejowa. Nie przeszkodziło mu to jednak w osiągnięciu wysokiej pozycji majątkowej i społecznej w Krośnie. Handel winem z miastami północno węgierskimi uprawiał z powodzeniem do później starości, zm. w 1513 roku. Na przestrzeni tamtych lat wielu kupców pozostawiło po sobie ślad i wpisało się w historię naszego miasta. Niech będzie mi dane z tego miejsca i tej okazji wymienić kilka nazwisk.
– Stanisław Stano – organizował od 1511 roku przewozy wina na trasie wiodącej z północnych Węgier przez Krosno, Pilzno do Krakowa,
– Starszy z synów Stanisława, Feliks Stano – rajca krośnieński pomnożył majątek odziedziczony po ojcu. Handlował winem węgierskim, ale także w kontaktach z Marszałkiem Wielkim Koronnym, Wojewodą Krakowskim Piotrem Kmitą, zajmował się finansowaniem polityki węgierskiej Królowej Bony,
– Hieronim Stano- młodszy brat Feliksa również handlował węgrzynem.
Około połowy XVI wieku rozpoczęło się trwające blisko sto lat znaczne ożywienie w handlu przywozowo-wywozowym i tranzytowym Krosna z miastami północno węgierskimi. W początkach owej prosperity pojawiła się postać Jana Marara, rajcy krośnieńskiego, który za podstawę swych interesów uczynił handel winem węgierskim na niespotykaną dotąd skalę. Wino ze składów Marara docierało aż do Wilna.
Wspomnę tu także nazwiska Łukasza Sikory, Bartłomieja Rajchla i Wojciecha Remera.
Około 1570 roku w Krośnie zamieszkał Wojciech Libusza zaliczany do elity mieszczańskiej (rajca krośnieński) w głównej mierze dzięki wysokiej pozycji majątkowej zdobytej na handlu winem węgierskim. Po jego śmierci interesami męża zajęła się jego żona Anna zwana Libuszyną. Szczególnie angażowała się w handel winem węgierskim kupując je miedzy innymi u Węgra Beli Balazyego i Rafała Humeniskiego z Humennego.
Do elity miejskiej zaliczyć można także Jana Chodorowicza (Chodora). Szacowany na kilka tysięcy złotych jego majątek odziedziczony po ojcu zainwestował w handel, w którym pierwsze miejsce zajmowało wino węgierskie. Wywoził je głównie do Krakowa stając się najpoważniejszym dostawcą wśród kupców krośnieńskich. Z dokumentów wynika, że w krakowskiej komorze celnej zarejestrowano w 1594 roku jego transport składający się z dwudziestu wozów wypełnionych beczkami z winem węgierskim. W latach następnych odnotowano jeszcze jego 46 półkufków i 25 beczek.
Na znakomitość wśród kupców krośnieńskich przełomu XVI i XVII wieku wyrósł emigrant z Niderlandów z miasta Ostendorf, Jerzy Deszt ( Desth). W krótce po przyjeździe do Krosna rozpoczął ożywioną działalność handlową dystansując w tym dotychczasowych wielkich kupców krośnieńskich. Należał wówczas do głównych importerów win węgierskich, które kupował najczęściej u Piotra Dyjaka z Sarospataka, Benedykta Iphina oraz Emeryka z Koszyc. O ogromnych możliwościach finansowych tego kupca świadczy fakt, iż w roku 1606 zakupił na Węgrzech wina za 3898 tamtejszych talarów. Do kręgu współpracowników Jerzego Deszta w handlu węgrzynem zaliczał się Fryderyk Kleth, o którym są dokumenty mówiące, że przewiózł bez opłaty celnej przez komorę krośnieńską 150 beczek wina i Marcin Oreszko, Węgier o którym wiemy, że w 1624 roku przewiózł przez Krosno co najmniej 200 beczek z winem węgierskim, a skład tego towaru posiadał w Strzyżowie.
W latach dwudziestych XVII wieku rozpoczął w Krośnie wielką i do dziś budzącą zachwyt karierę kupiecką Robert Wojciech Portius, emigrant ze Szkocji. Zmonopolizowanie przez niego handlu winem węgierskim i koligacje z wpływową i zamożną rodziną Hesnerów, było podstawą do zbudowania wielkiej fortuny finansowej tego patrycjusza. Wino na Węgrzech kupował za kwoty tysięcy złotych polskich lub węgierskich i następnie sprzedawał je na terenie Rzeczpospolitej, Litwy, Śląska i Prus. Zaopatrywał w wina węgierskie Dwór Królów Polskich z dynastii Wazów, a to Zygmunta III, Władysława IV i Jana Kazimierza. Był największym w tamtych czasach importerem win węgierskich na północ od Karpat. Swym testamentem, w którym własny majątek przekazał miastu, udowodnił swą szlachetność. Pozostały po nim pamiątki, które do dziś świadczą o wartości handlu winem węgierskim w tamtych czasach. Dźwięk krośnieńskich dzwonów : Urbana, Jana i Mariana, jego fundacji, wciąż przypominają nam o tej postaci.
Po takiej dawce historii trudno nie stwierdzić, że istnieje potrzeba reaktywowania „Karpackiego szlaku wina”, który tyle dobrego uczynił dla naszych krain. Wozy z beczkami węgrzyna wytyczyły już dawno ten szlak. Jesteśmy przekonani, ze na tym szlaku następowało przenikanie się kultur narodów i wymiany doświadczeń. Tym szlakiem w obie strony przetaczał się postęp we wszystkich dziedzinach naszych przodków. Na tym szlaku rodziły się przyjaźnie, budowały się fortuny kupieckie, rozwijały się miasta i osady. W Krośnie do dzisiaj mamy ulicę Portiusa, a w stronę przejścia granicznego ulicę Trakt Węgierski.
W Polsce bardzo dobrze znane jest łacińskie określenie Tokaju :„Vinum Regum, Rex Vinorum”- (Wino królów, król win). To nad takim winem płakał nasz Zagłoba, bohater narodowej trylogii Henryka Sienkiewicza, że czerń go w chamskie gardła leje, nie wiedząc, co pije. Przywiązanie polskiej szlachty do węgierskiego wina obrodziło łacińskimi porzekadłami i polskim wierszem. Przykłady: „Hungarikum vinum est opus divinum” (Wino węgierskie jest dziełem boskim), czy „Hungariae natum, Poloniae educatum” (Zrodzone na Węgrzech, wychowane w Polsce). Wielki zaś poeta doby sarmatyzmu Wacław Potocki napisał wierszyk :
„Stąd przypowieść urosła
Prawda raczej szczera:
W Węgrzech się wino rodzi
A w Polszcze umiera”.
Od komitatu Zemplen do Podkarpacia. Myślę, że tak jak kiedyś jechało węgierskie wino, tak też na szlaku tym byłyby miasta Tokaj, Szarospstak, Satoraljaujhely, Koszyce, Preszów, Vranov, Humenne, Bardejov, Dukla, Nowy Żmigród, Biecz, Jasło, Sanok, Rymanów i Krosno. Na szlaku tym byłyby znane uzdrowiska Bardejovskie Kupele, Rymanów Zdrój, Iwonicz Zdrój i Polańczyk.
Zróbmy wszystko aby „Karpacki Szlak Wina” był najbardziej atrakcyjnym turystycznym szlakiem w naszym Euroregionie Karpackim.
Zbigniew Ungeheuer
Prezes Stowarzyszenia” Portius” w Krośnie
No proszę! Do tej pory nie wiedziałem, że handel winem odbywał się aż na taką skalę, od XV wieku i tylu kupców tym się zajmowało. To dla mnie ciekawostka i spore zaskoczenie.