Winnica Mitumi, położona w otulinie kaszubskich lasów i jezior, to ciekawa propozycja dla enoturystów szukających w Polsce nowych wrażeń. To niezwykłe miejsce na każdym kroku zachwyca czymś innym, a w połączeniu z bogatą oferta, jaką mają dla swoich gości otwarci i sympatyczni właściciele winnicy wydaje się wręcz „rajem”, nie tylko na weekendowe wypady.
Właścicielami tej uroczej posiadłości są Ola i Adam Czajowie. On ma (42 lata) doszedł do pozycji kapitana Żeglugi Wielkiej, ostatnie lata spędził na morzu, jako audytor, zwiedzając przy okazji cały świat, ona troskliwa opiekunka ogniska domowego. Razem od pierwszej klasy liceum tworzą niepowtarzalny tandem.
Adam spędził 20 lat na morzu, zaczynał od przysłowiowego majtka okrętowego, skończył na mostku kapitańskim. Czasem było naprawdę ciężko, ale kocha morze i kocha to co robił. Ale przyszedł czas by pożegnać mundur i pomyśleć o przyszłości rodziny w nowym rozdaniu. Padło na gospodarstwo enoturystyczne.
Zadziałał impuls?
Zaczęło się banalnie, od artykułu o tym jak zmienia się u nas klimat, na który Ola natrafiła w jakiejś gazecie. – Już niedługo będzie u nas, jak w Hiszpanii i zobaczycie, że jeszcze u nas niedługo będzie się uprawiać winorośl – skomentowała pokazując go rodzinie.
To było 7 lat temu. Niedługo po tym Adam wypłynął na kolejny kontrakt. Z dala od domu, gdzieś na odległych wodach Oceanu Atlantyckiego, siedział w swoim biurze i w milczeniu przeglądał internet szukając pomysłu na życie po „kapitańskim mostku”. Do tej pory planowali, że jak większość marynarzy, za zarobione na kontraktach pieniądze kupią w Trójmieście apartamenty albo dom na wynajem. Z zamyślenia wyrwał go kolega. – Adam, ty wiedziałeś, że u nas w Polsce mamy jakieś winnice – zapytał pokazując nasz portal. – Nie miałem zielonego pojęcia – opowiada Adam. – U nas na północy jeszcze kilka lat temu nikt nie wiedział, że w Polsce robi się wina, a jeśli już to są to wina „patykiem pisane”. Dziś jest lepiej, ale jest tu wciąż jeszcze dużo do zrobienia.
Zaczął szukać w necie, trafił na jedną winnicę, potem kolejną i kolejną… Decyzja zrodziła się szybko. Pierwszą działkę pod przyszłą winnicę kupił w tajemnicy przed Olą. – Nie wiedziałem, jak zareaguje, ale jak ją tam zawiozłem, to od razu zaczęła dyrygować co gdzie będzie: „to jeszcze kupisz tą działkę i tamtą, a tam wykupisz staw…” – Adam lubi wspominać tę historyjkę, bo pokazuje dobitnie, jak zgodną są parą, a gospodarstwo enoturystyczne w Polaszkach szybko stało się ich nową, życiową przystanią i pasją.
Trzeba wiedzieć „co i jak”
Oboje od dawna lubili wino, ale za bardzo się nie znali na nim. Kupowali wina marketowe, te które im smakowały, o odmianach, szczepach, regionach tylko gdzieś tam słyszeli. Od kilku lat, łącząc przyjemne z pożytecznym, krok po kroku, uczą się sztuki oceny i degustacji wina. I uczą się jak prowadzić winnicę i robić wino.
– Jak już Ola kupiła mi w prezencie roczne szkolenie w Podkarpackiej Akademii Wina to już nie było odwrotu. Mieliśmy już wtedy posadzone 600 krzewów, kolejne 400 dosadziliśmy nieco później. Tylko, że teraz przy sadzeniu już nie popełniłem po drodze żadnego błędu – przyznaje z uśmiechem Adam.
Ola w tym czasie ukończyła dwuletnią szkołę o kierunku agrotutystycznym, tak więc podział obowiązków w gospodarstwie został dokonany szybko. Do pracy w Mitumi coraz częściej włączają się także ich dzieci, 18 – letni Kuba, tegoroczny maturzysta, który już planuje studia enologiczne i 13 -letnia Ala.
Ja ciebie „mitumi”
Urokliwa historia wiąże się z nazwą winnicy. Kiedy Adam wypływał w rejs towarzysząca rozłące tęsknota dawała się dobrze we znaki. Oboje z Olą pamiętają te długie, rozmowy telefoniczne i żal, kiedy musieli już kończyć. Bez łez wzruszenia i ściśniętego gardła nie dało rady. Zwyczajowo Adam na zakończenie czule szeptał do Oli „kocham Cię, I love you”. Pewnego razu słysząc te słowa wzruszona Ola, chcąc zabrzmieć „po światowemu”, chciała wyszeptać „I love you too” ale zduszonym głosem tylko wybąkała „Mi tu, mi tu… mi tu.” Od tamtej pory zawsze mówili, że miłość jest piękna, bo ludzie to się kochają, ale oni to coś więcej, bo oni to się „mitumi”. I sami powiedzcie, czy inna nazwa mogła być lepsza dla gniazdka, które sobie uwili na szczęśliwą starość?
Winne parcele
Wpisując winnicę w ukształtowanie terenu i plany związane z budową domków na wynajem wyznaczyli trzy parcele. Pierwszą, najstarszą, obsadzili odmianami na wina czerwone: Rondo, Regent, Cascade, Marechal Foch i Leon Millot. – Ale już wiem, że Rondo i Cascade będę musiał zastąpić innymi odmianami, bo te nie sprawdzają się w naszym klimacie. Regent za to jest trafiony.
Druga parcela dedykowana jest pod odmiany na białe wina: Seyval Blanc, Solaris, Jutrzenka, Aurora, trzecią tarasową obsadzili odmianami północnoamerykańskimi, polecanymi przez Romana Myśliwca.
„Diamentowy” Solaris 2019 robi furorę
Pierwsze nasadzenie w 2016 r., pierwsze „testowe” wino dwa lata później. W 2019 r. Adam zrobił już swoje pierwsze 2 wina białe i 3 czerwone. Dojrzewają jeszcze, ale gospodarz czasem ulega i pozwala gościom spróbować. Najciekawszy jest „diamentowy” Solaris. Smaczne, lekkie, owocowe, z nutami jabłek, cytryny i nieco gruszki …. Przyjemne wino w nosie i ustach, ale „hitem” jest tu jednak niezwykły blask mieniących się w nim „diamentów”. – Na kobiety działa wyśmienicie, wręcz magicznie – śmieje się Adam. Bardziej wtajemniczeni w sztukę robienia wina szybko odkryją, skąd ta „diamentowa” atrakcja, mniej świadomi degustatorzy z kieliszkiem pełnym „diamentów” w ręce, mają okazję do wysłuchania kapitańskich opowieści „z tysiąca i jednej nocy”. A że Adam ma niezwykły dar barwnego opowiadania i bagaż morskich przygód w pamięci, wieczory przy tamtejszym winie, spędzone z gospodarzami Mitumi pozostaną na długo miłym wspomnieniem.
„Diamentowy” Solaris Seyval blanc idealny na romantyczny wieczór
Piwniczka pod „meliną”?
Winnica owocuje już w pełni, dlatego Adam stawia teraz na wybudowanie w pełni profesjonalnej przetwórni. Na razie w tym celu korzysta z budynku gospodarczego, który zamierza w najbliższym czasie przekształcić w profesjonalną winiarnię. Ktoś kiedyś nazwał w żartach ten kaszubski domek „meliną”, chyba dlatego, że jak wiemy zapachy fermentującego wina niosą ze sobą charakterystyczne skojarzenia, i tak już zostało. Przy „melinie” ma powstać piwniczka na wino.
Największy z domków „Dworek Kaszubski” dla gości posiada dwa niezależne apartamenty na piętrze, każdy złożony z sypialni, salonu z rozkładaną kanapą oraz łazienki. Na parterze mamy sypialnię z małżeńskim łóżkiem, przestronną łazienkę, salon z rozkładanymi w razie potrzeby sofami, jadalnię i w pełni wyposażoną kuchnię, a do tego obszerny zadaszony taras. Wszędzie dominuje nieskazitelna biel i elegancka prostota. Po przeciwległej stronie domu jest duża sauna i basen. „Dworek” to oferta, z której najczęściej korzystają całe, kilkupokoleniowe rodziny albo zaprzyjaźnione pary. Pomieści 12 osób, wtedy wychodzi najtaniej, przy cenie 790 zł za dobę, wychodzi po niecałe 66 zł od osoby. Za taką cenę oferty w takim standardzie nigdzie nie znajdziemy.
Szukający większej intymności goście wybierają chętniej mniejszy z domków – ośmioosobowy „Solaris”. Oczywiście tu także luksusowy standard i wszelkie wygody zapewnione. Na piętrze są dwa pokoje – jeden z dużym łóżkiem i telewizorem i drugi z rozkładaną kanapą i jednoosobowym łóżkiem. Oprócz tego jest tam jeszcze łazienka z kabiną prysznicową oraz sauna. Na dole jest sypialnia z dużym wygodnym łóżkiem, salon z rozkładaną kanapą, połączony z kuchnią wyposażoną w niezbędny sprzęt. Do dyspozycji gości jest basen, znajdujący się bezpośrednio przy tarasie.
Co krok, to atrakcja
Co tu jeszcze mamy? Lepiej chyba zapytać czego tu nie ma! Do dyspozycji gości jest duża wiata z grillem, wędzarnią oraz piecem chlebowym, z którego także pizza wychodzi rewelacyjnie. Miłośnicy kiełbasek na patyku też mają tu przygotowane swoje miejsce. A wszystko tuż przy urokliwym stawie, w którym w symbiozie z naturą żyje kilka gatunków ryb: karpie, amury, karasie, szczupaki, liny, okonie… Z myślą o wędkarzach przygotowano wygodny pomost, można też łowić z brzegu. Jest też mini plaża, hamaki, leżaki, ławeczki, boisko do siatkówki, huśtawki … A wszystko tak sprytnie rozłożone, że nawet przy większej liczbie gości każdy znajdzie zaciszny kącik dla siebie. Ale to tylko część z czekających tam na gości atrakcji. Wystarczy 5 min spacerkiem by znaleźć się przy malowniczym Jeziorze Hutowym. Zwolennicy aktywnego wypoczynku mogą uczestniczyć w spływie kajakowym po okolicznych rzekach, wystarczy wspomnieć o tym gospodarzom Mitumi a wszystko zorganizują. Taka aktywna wycieczka zajmuje pół dnia a wrażenia pozostają na długo. Można wybrać się rowerami po okolicy, ciekawych tras na Kaszubach jest mnóstwo. W zimie warto wybrać się na kuligi, które na Kaszubach są na porządku dziennym a nawet na nartach można pojeździć, w okolicy funkcjonują bowiem trzy stoki narciarskie. Co jeszcze można? Wystarczy zapytać gospodarzy, chętnie podpowiedzą.
To była niezapomniana wyprawa
„Oczko w głowie” Adama
Będący istotną atrakcją dla turystów staw nie jest jedynym zbiornikiem wodnym w gospodarstwie. Tuż obok, ukryty przed światem, jest jeszcze drugi, mniejszy, za to „oczko w głowie” Adama. Jak tylko Adam podchodzi, to mieszkańcy stawu od razu wystawiają pyszczki, bo wiedzą, że gospodarz przyniósł im coś smacznego. Tamtejszych ryb nie wolno wyławiać, mają żyć do pełnej starości i umierać na zawał serca. Taki dom starców dla ryb, a może i rozmnażania, bo już w tym roku narybek pojawił się tu w dużych ilościach.
„Winny” magnesik
W Mitumi wino jest wszechobecne, ale jak przyznają otwarcie gospodarze, nie ma tu dominować, raczej ma być magnesem przyciągającym turystów, zrodzone z pasji ma dawać dodatkową przyjemność odwiedzającym to miejsce gościom. Gospodarstwo, w które zainwestowali wszystkie oszczędności ma zapewnić byt rodzinie, ale to nie wino ma przynosić rodzinie dochody, dlatego nie myślą o produkcji na sprzedaż. Planują za to budowę trzeciego domku, oczywiście też z basenem i sauną.
Na brak chętnych już nie narzekają, bez wcześniejszych rezerwacji trudno jest trafić na wolny termin. To idealne miejsce na rodzinne wyjazdy i świetna miejscówka dla grupy przyjaciół szukających ucieczki od codzienności. Komfort wyśmienity a otoczenie … czego chcieć więcej?
Kaszubskie winnice
W okolicy jak na razie winnic jest niewiele, ale są i wszystkie czekają na enoturystów. Pod Słupskiem jest „Anna de Croy”, koło Kartuz „Sitna Góra” , „Żabi Raj” koło Skarszew, „Pod Orzechem” w okolicy Starogardu Gdańskiego, z agroturystyką nastawioną na dzieci.
Jest i „wisienka” na kaszubskiej enoturystycznej mapie – Winnica Nawrot, w Mechelinkach, na klifie, skąd rozpościera się widok na całą zatokę Gdańską. Określenie winnica byłoby tu wprawdzie dużym nadużyciem, bo rośnie tam zaledwie kilkanaście krzewów winorośli, ale braki nadrabia tu powstające z winnej pasji Muzeum Wina. To miejsce zasługuje na osobną opowieść, tym razem tylko sygnalizujemy.
O gospodarstwie enoturystycznym Oli i Adama Czajów przeczytać można także tutaj:
oraz na ich stronie internetowej http://winnicamitumi.pl/ gdzie znaleźć można pełną ofertę.
Ewa Wawro