Takich chwil się nie zapomina! To był już IV Międzynarodowy Galicyjski Konkurs Win – Galicja Vitis 2014, który tym razem odbył się w Łańcucie. Bo w Łańcucie odbywa się zawsze! I chyba wszystkim uczestnikom leżało na sercu owo „zawsze”, bo żegnali się, jak zwykle: „Do zobaczenia w przyszłym roku!” – używając wszystkich środkowoeuropejskich języków, bo sędziowie z tych krajów dominowali w jury.
Łańcut obdarował nas piękną słoneczną pogodą, ale… dopiero ostatniego dnia zmagań. Wcześniej lało i mgliło niemożebnie. Wątpię jednak, by ktoś się tym przejmował czy nawet to zauważał. Dla wszystkich liczyło się tylko jedno – wino. A było ich 277 aż z piętnastu krajów. Kto tylko poznał bliżej zasady panujące w gigantycznej sali jadalnej, posyłał swoje próbki. Nieważne, czy z Włoch, Hiszpanii, Francji czy też RPA. Wszyscy tylko zastanawiali się, dlaczego tym razem nie dojechały wina gruzińskie. Być może dlatego, że nasz rynek i tak jest naszpikowany tamtejszymi flaszkami.
Twórcą i organizatorem także tej edycji największego międzynarodowego konkursu winiarskiego w Polsce był Roman Myśliwiec, jednocześnie szef komisji technicznej. Układał składy trzech pięcioosobowych, międzynarodowych komisji (tym razem wśród ich członków było pięciu Polaków: Ewa Wawro ze Stowarzyszenia Winiarzy Podkarpacia, Monika Bielka-Vescovi prowadząca kursy WSET, Bożena Czynciel z krakowskich Klimatów Południa, Maciek Nowicki z Wininicjatywy oraz wyżej podpisany z „Czasu Wina”, jednocześnie przewodniczący Komisji nr 1) i doglądał wszystkiego. Morderczą pracę wykonał również komisarz techniczny Wojciech Bosak, który przez niemal dobę bez przerwy numerował i kategoryzował wszystkie wina. Wspomagał go od strony informatycznej Wiesław Rudnicki.
Niektórzy tak utożsamiali Konkurs z postacią Romana, że przez pomyłkę wysyłali wina na jego prywatny adres w Jaśle – niektóre trzeba było ściągać stamtąd w ostatniej chwili. A byli i tacy, którzy od razu jechali z próbkami do Jasła, jak choćby Sandor Szedmak, który swoją próbkę eszencji z 2000 roku – dla pewności, nie z pomyłki – zawiózł Romanowi osobiście. Nielicho mu się to opłaciło, bo dostał za nią najwięcej punktów w Konkursie, Wielki Złoty Medal i tytuł Championa w swojej kategorii.
Oceny jak zwykle szły dwutorowo – wygrywały wina zdobywające, co oczywiste, najwięcej punktów w ogóle. Ale dodatkowo można było jeszcze dostać tytuł Championa w swojej kategorii (np. win białych, czerwonych lub likierowych). Warto jeszcze odnotować, że polskich win było tam aż… 102, co nie zdarzyło się na żadnym polskim konkursie (w sumie otrzymały one aż 22 złote medale!). Kilkanaście win mniej przedstawili winiarze słowaccy, ale zgarnęli nieco większą pulę nagród. Konkurs stał na tak wysokim poziomie, iż brązowych i srebrnych medali nie przyznawano w ogóle.
Najwyżej ocenione wina
Wielki Złoty Medal (powyżej 92 pkt)
1. Tokaji Eszencia 2000, Sandor Szedmak, Węgry – 96,6 pkt.
2. Tokaji Aszú 5-puttonowy 2000, Sandor Szedmak, Węgry – 94,67 pkt.
3. Tokajský Výber 4-puttonowy 2006, Tokaj Macik Winery, Słowacja – 93 pkt.
4. Elenka 2009, Winnica Golesz, Polska – 92,33 pkt (a także Nagroda Specjalna Marszałka Województwa Podkarpackiego)
Partnerem organizacyjnym konkursu było Województwo Podkarpackie.
Wojciech Gogoliński
Tekst ukazał się w numerze 4(70) sierpień-wrzesień 2014 Magazynu Czas Wina