Hugh Johnson: Nie słuchajcie ekspertów, słuchajcie samych siebie i konsumentów

3
Hugh Johnson: Nie słuchajcie ekspertów, słuchajcie samych siebie i konsumentów
f7644b56cd0ae537784e23b64857cf80
Udostępnij:

Hugh Johnson przyjechał do Polski na zaproszenie magazynu „Czas Wina”, który uhonorował legendarnego dziennikarza i autora książek o winie tytułem „Człowiek Roku 2013”. Spotkanie z polskimi winiarzami i dziennikarzami winiarskimi odbyło się 12 listopada, we wtorek, w Dworze Sieraków pod Krakowem.

To był niezapomniany wieczór. Do wyśmienitej kolacji podano wyłącznie polskie wina. Jako aperitif rieslinga 2012 z Winnicy Stara Winna Góra. Do przystawek: sandacza z Jeziora Dobczyńskiego wędzonego w dymie z owocowych drzew podanego z owocowym vinegretem, pierogów z ciasta razowego z soczewicą, kurkami i szparagami oraz móżdżkiem na grzance zaserwowano chardonnay 2012 z Winnicy Wzgórza Trzebnickie, Solaris 2012 z Winnicy Kresy, Hibia 2012 , Winnica Płochockich i Seyval Blanc 2012, Winnica Srebrna Góra.

Danie główne: gęś pieczoną, faszerowaną kaszą gryczaną z pieczonymi burakami wzbogaca Cabernet Cortis 2012, Winnica Srebra Góra, Regelt 2012, Winnica nad Jarem, Regent 2012, Winnica Witanowice i Rondo 2009, Winnica Pałac Mierzęcin.

Do deserów: polskich serów dojrzewających i domowej tarty Kajmakowej podano także likierowe Cuvée z Winnicy Golesz.

Prowadzącym degustację był Wojciech Gogoliński, czołowy polski krytyk, degustator i dziennikarz winiarski. Rozpoczął od przedstawienia krótkiego rysu historycznego pokazującego losy polskiego winiarstwa począwszy od XI wieku do dnia dzisiejszego. Jednym z gości wieczoru był legendarny polski winiarz Roman Myśliwiec, który ponad 30 lat temu rozpoczął pionierskie starania i tytaniczną chwilami pracę zmierzającą do odrodzenia się winiarstwa polskiego.

Degustowane podczas kolacji wina komentowali ich twórcy. Na zakończenie głos zabrał Hugh Johnson.

To był wspaniały wieczór, dziękuję bardzo za zaproszenie. Do tej pory nic nie wiedziałem na temat tradycji wina w Polsce. Od pięćdziesięciu lat piszę o winach świata i pamiętam., kiedy Australia była nowością, nie wspominając Chile, Argentyny czy Nowej Zelandii. (…) Myślałem że opisałem już wszystkie winiarskie regiony. Teraz wiem, że kolejny rozdział czeka na napisanie, ale musicie państwo przez sześć lat zrobić takie wina by mogły znaleźć się z VIII edycji – powiedział Johnson. – W ciągu trzydziestu kilku godzin, kiedy jestem w Polsce widziałem bardzo mało, jeżeli chodzi o produkcję polskiego wina. Wrzucony do samego epicentrum produkcji polskiego wina jest mi bardzo trudno w tej chwili to oceniać. Dzisiaj degustowaliśmy fascynującą linię win, wiele można o nich powiedzieć. Nie będę mówił o każdym winie, ale niektóre nich były bardzo dobre, inne potrzebują jeszcze troszeczkę pracy. Ale jedną rzecz chciałem podkreślić: że zależycie państwo niejako od waszych konsumentów. Marketing wina jest uzależniony od tego, kto je będzie kupował. Najlepiej sprzedają się odmiany znane. Jako przykład przytoczę Kalifornię. Wina zaczęły się tam dobrze sprzedawać dopiero, jak zaczęto pisać na kontretykiecie, że to są szczepy francuskie, innymi słowy Kalifornia użyła w marketingu szczepów, które wcześniej wykreowała Francja. Aby sprzedać polskie wina musicie wsiąść do tego samego pociągu, który wiedzie ku dobrej sprzedaży, czyli znanym szczepom. A uważam, że to nie zadziała w przyszłości, ludzie coraz częściej chcą wiedzieć skąd pochodzą szczepy i wino, a nie tylko z jakiego szczepu zostało zrobione. I coraz częściej kupują markę. Winiarz, który chce wypromować swój produkt, powinien wprowadzić swoje nazwisko na etykiety, dać swoją swoją nazwę, tworzyć swoją markę i ją promować. Konsumenci sugerują się opiniami krytyków winiarskich, tym, co piszą media, ale tak naprawdę to ma krótkie nogi. Te wina, które zdobyły nawet 100 punktów w skali Parkera, nie zawsze będą tymi wyjątkowymi markami. To konsument będzie tą osobą, która zweryfikuje wasze wina i to wy możecie wykreować markę sami, a nie krytycy winiarscy. Nie słuchajcie ekspertów, ani nie słuchajcie mnie. Słuchajcie samych siebie, słuchajcie tych, którzy są wokół was i komentują wina. Jeżeli mówią, że chcieliby jeszcze jeden kieliszek tego wina, to jest ta odpowiedź, której szukacie. Ludzie mogą wyprodukować imponujące wina, ale klienci niekoniecznie mogą chcieć je pić. Wy jako producenci powinniście produkować takie wina, by konsument powiedział poproszą o kolejną butelkę – podkreślił Hugh Johnson.

Na zakończenie dodał, że chciałby jeszcze raz degustować podane podczas kolacji wina.

– Składam wam gratulacje, podoba mi się to co robicie, to że przywracacie tradycje, które tutaj kiedyś były. Ważne jest to byście znali się między sobą i pomimo konkurencji wymieniali wiedzą, żeby wspólnie razem móc budować regiony winiarskie – podsumował.

Uczestnikiem kolacji był m.in Grzegorz Smolicz, przedstawiciel konsumentów, smakosz i zapalony enoturysta.

Oprócz tego, że pijemy wino w domu, przy kolacji z rodziną, to wino jest dla nas także tym aspektem, które pozwala poznawać nowe miejsce, nową geografię, nowy kraj. Jadąc np. do Barcelony oprócz tego, że idziemy nie tylko do Muzeum Narodowego, ale także na starówkę, siadamy w jakiejś restauracji, jemy lokalne potrawy i zamawiamy lokalne wino. Byłoby dziwne zamówić chardonney w Katalonii gdzie uprawia się lokalne szczepy – twierdzi Smolicz. – Wino jest tym jednym z wielu różnych aspektów i sposób poznawania nowego miejsca. Ja osobiście nie wyobrażam sobie, jak mógłbym pojechać do miasta X i jedząc tam kolację nie zamówić lok lanego wina, wiedząc o tym, że w tym regionie takie się produkuje. Myślę, że w Polsce jest to jeszcze wszystko przed nami, że przyjdzie taki czas, kiedy ludzie jedząc w polskich restauracjach będą zamawiać głównie polskie wina, a nie z południowej Afryki. Dla lokalnych restauratorów to kapitalna szansa.

Pan Grzegorz bardzo sobie ceni polskie wina. Uważa, że są produktem specyficznym , odpowiadającym naszej geografii.

Wina, które mielimy dzisiaj na stole, są to szczególne wina, dziesięć naprawdę bardzo dobrych win. Jestem pod ogromnym wrażeniem, szczególnie czerwonych win. Wypiłem w życiu dobre kilkaset różnego rodzaju win z całego wiata. Niektóre z tych win, które mieliśmy dziś na stole nie mają absolutnie nic sobie do zarzucenia, myślę, że mogłyby śmiało stawać w szranki z produktami za kilkaset złotych – twierdzi Smolicz.

Ewa Wawro

{gallery}galerie/Huge_Johnson{/gallery}

3 KOMENTARZE

  1. Nie wystarczy chwalić jakieś bliżej nie określone wina, należało by je wymienić z nazwy wina, rocznika i winnicy ,dla weryfikacji przez czytelnika.

  2. Do Wacka: To proszę przeczytać tekst przed komentowaniem. Cyt.” To był niezapomniany wieczór. Do wyśmienitej kolacji podano wyłącznie polskie wina. Jako aperitif rieslinga 2012 z Winnicy Stara Winna Góra. Do przystawek: sandacza z Jeziora Dobczyńskiego wędzonego w dymie z owocowych drzew podanego z owocowym vinegretem, pierogów z ciasta razowego z soczewicą, kurkami i szparagami oraz móżdżkiem na grzance zaserwowano chardonnay 2012 z Winnicy Wzgórza Trzebnickie, Solaris 2012 z Winnicy Kresy, Hibia 2012 , Winnica Płochockich i Seyval Blanc 2012, Winnica Srebrna Góra.Danie główne: gęś pieczoną, faszerowaną kaszą gryczaną z pieczonymi burakami wzbogaca Cabernet Cortis 2012, Winnica Srebra Góra, Regelt 2012, Winnica nad Jarem, Regent 2012, Winnica Witanowice i Rondo 2009, Winnica Pałac Mierzęcin. Do deserów: polskich serów dojrzewających i domowej tarty Kajmakowej podano także likierowe Cuvée z Winnicy Golesz”.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here